 
                    
                - na temat licytacji komorniczych oraz jak wtedy postępować powinien dłużnik, rozmawiamy z Panem Krzysztofem Oppenheim, prezesem zarządu firmy Oppenheim Enterprise.

Domiporta: Media alarmują, że w Polacy coraz częściej są eksmitowani ze  swoich mieszkań z powodu niespłaconych zobowiązań. Czy tak jest  rzeczywiście?
Krzysztof Oppenheim: Niestety, to prawda.  Obecnie już sporo ponad 2 miliony rodaków nie radzi sobie ze spłatą  zobowiązań. Ze względu na sytuację w polskiej gospodarce i na rynku pracy  coraz trudniej jest nam dogonić koszty utrzymania. A kiedy próbujemy  łatać braki w kasie pożyczkami, najczęściej prowadzi to do katastrofy.
Domiporta: Nawet jeśli pożyczamy niewielkie kwoty?
Krzysztof Oppenheim: Te niewielkie kwoty też trzeba potem  spłacać. Najgorzej postąpimy, korzystając z pożyczek-chwilówek: za swoje  usługi parabanki pobierają duże opłaty, zwykle jest to około 30%  prowizji. Czyli dostajemy od firmy pożyczkowej 500 zł, a za miesiąc  musimy oddać 650 zł. Zwykle tych pieniędzy także nie mamy, udajemy się  więc do kolejnego parabanku po kolejną pożyczkę. W ten właśnie sposób z  małej pożyczki może zrobić się wielki problem. Łącznie z możliwością  utraty mieszkania na drodze licytacji komorniczej.
Domiporta: Czy da się uratować mieszkanie przed wymuszoną sprzedażą?
Krzysztof Oppenheim: Aby tak się stało, komornik  musi odzyskać w całości dług. A skoro dłużnik tych środków nie posiada,  jedyną możliwością rozwiązania problemu jest szybka sprzedaż  mieszkania.. Nie da się co prawda zachować mieszkania, ale poprzez jego  sprzedaż i spłatę komornika  dłużnikowi zostanie więcej pieniędzy na koncie. W innym przypadku dojdą  wysokie koszty sądowe, koszty eksmisji, itp. Dodatkowo cena mieszkania  na licytacji zwykle jest niższa, a różnica może sięgać nawet  kilkudziesięciu tysięcy złotych!
Domiporta: Powyższa  sytuacja ma miejsce, kiedy zadłużenie jest mniejsze od wartości  mieszkania. Ale przecież dość często mamy do czynienia z odwrotną  sytuacją, np. przy kredytach we frankach. Czy wtedy są jakieś skuteczne  rozwiązania?
Krzysztof Oppenheim: Oczywiście, ale są one  bardzo skomplikowane. Wymaga to ścisłej współpracy dłużnika z  komornikiem i wierzycielem.
Domiporta: Jak to, zachęca  Pan do "współpracy z komornikiem"? Na ogół dłużnicy boją się  przedstawicieli tego zawodu, często - jak słyszę - wręcz unikają  kontaktów, na ile jest to możliwe.
Krzysztof Oppenheim: I  to jest często przysłowiowy gwóźdź do trumny. Komornik po prostu  wykonuje swoją pracę. Unikanie kontaktów, nie odbieranie korespondencji -  to najgorsza taktyka. Ostatnio trafiło do mnie kilku klientów, którzy  nawet nie wiedzieli, że ich mieszkania zostały sprzedane podczas  licytacji. Wtedy już nikt nie może pomóc, a czasem rozwiązanie problemu  byłoby dosyć proste i opłacalne finansowo dla dłużnika, np. zamiana  mieszkania na tańszy lokal i spłata wszystkich zobowiązań z otrzymanej  dopłaty. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, trzeba najpierw porównać  wysokość zadłużenia i wartość mieszkania.
Domiporta: Twierdzi Pan więc, że unikanie kontaktów z komornikiem to złe rozwiązanie?
Krzysztof Oppenheim: Najgorsze z możliwych! Takie działania  przypominają zachowanie małego dziecka, które zamyka oczy i udaje, że go  nie ma W dorosłym życiu musimy być przygotowani nie tylko na sukcesy i  zbieranie pochwał, ale także na rozwiązywanie problemów. Również tych  bardzo trudnych. Z pewnością do najtrudniejszych należy wymuszona  sprzedaż mieszkania z powodu niespłacanych zobowiązań. Mieszkania  najczęściej uratować się nie da, ale odpowiednie działanie pozwoli  dłużnikowi uchronić się od bankructwa, a także uratować godność  osobistą. Co może być bardziej upokarzające dla dorosłego człowieka, niż  przymusowa eksmisja z własnego mieszkania i przeprowadzka całej rodziny  do noclegowni? Nota bene - za tę przeprowadzkę potem dłużnik musi  zapłacić.
Domiporta: Bardzo dziękuję za pouczającą rozmowę.
źródło - [domiporta.pl 16-12-2013]